czwartek, 19 listopada 2015

Instrumentowo_October

-Proszę, Fafsztylku. Oto szalik dla ciebie- powiedziała babcia prosiaczka, wręczając wnuczkowi długi pomarańczowo-czerwony szal, który dopiero co skończyła haftować.
-A psik!- kichnął prosiaczek i owinął się nowym nabytkiem.- Dziękuję pięknie.   
-Mam nadzieję, że szalik ochroni cię przed wiatrem. Ale, hola, czemu jesteś smutny?
Zanosząc się kaszlem, prosiaczek Fafsztylek opowiedział babci o przedszkolu, do którego uczęszczał: o strachu, który towarzyszył mu pierwszego dnia i o radości z lekcji muzyki. Swoją opowieść zakończył słowami: -Tak mi przykro, że nie mogę posłuchać gry słynnego artysty von Fletto, który na prośbę pani Wioliny będzie dzisiaj występował w naszym przedszkolu.

-O, Fafsztylku. Nie myśl teraz o tym, co cię omija, tylko skup się na powrocie do zdrowia. Chyba nadszedł czas, żebyś dał nura do łóżka?
Nie uwierzycie, co zobaczył Fafsztylek po przebudzeniu...
Na środku salonu stała babcia ubrana w piękną suknię wieczorową. Trzymała w ręku długi metalowy instrument z ustnikiem i dziwnie wyglądającymi klapami.
-Czy too...-prosiaczek ziewnął i dokończył pytanie- jest flet?
-Tak, Fafsztylku. Ten instrument to flet poprzeczny. Gram na nim od niepamiętnych czasu. Czy chciałbyś posłuchać, jakie piękne dźwięki wydaje?
Prosiaczek skinął głową. Babcia ułożyła flet w poprzek ciała i podniosła na wysokość ust. Za pomocą opuszków palców delikatnie naciskała klapki- małe metalowe poduszeczki- które zakrywały poszczególne otwory instrumentu. Równocześnie babcia dmuchała w ustnik fletu, wydymając śmiesznie usta, tak jakby mówiła „tu tu”. Dźwięki, jakie usłyszał Fafsztylek przypominały mu cichy wiosenny wiatr.

-Ech-westchnął- myślałam, że ominął mnie koncert w przedszkolu, a okazało się, że prawdziwy artysta to nikt inny, tylko moja osobista babcia.


*Gdyby Fafsztylek chciał pójść w ślady babci, to sięgnąłby po specjalną wersję fletu poprzecznego przeznaczoną dla dzieci (z zagiętym ustnikiem).



‘Here you are, Fafsztylek, there is a scarf for you’ said Piglet’s grandma, handing her grandson a long orange-red scarf, which she had just knitted.
‘Achoo!’ Piglet sneezed and he wrapped his new asset around his neck. ‘Thank you very much.’
‘I hope that scarf will protect you from the wind. But, hold on, why are you sad?’
Coughing, Piglet Fafsztylek told her grandma about kindergarten, where he attended: about fear he felt on the first day and the joy of music lessons. His story ended with the words ‘Yeah, I'm so sorry that I cannot listen tovonFletto, the famous artist, who will be performing in our kindergarten at Ms. Tremble’s request.’
‘Oh, Fafsztylek. Do not bother now about what you miss, just focus on recovery. I think it's time for you to dive into your bed.’
You will not believe what Fafsztyleksaw after waking...

In the middle of the living room there was grandma, dressed in a beautiful evening gown. She held in her hand a long metal instrument with a mouthpiece and strange-looking flaps.
‘Is iiiittt….’, Piglet yawned and finished the question,‘…the flute?’
‘Yes, Fafsztylek. This instrument is the Western concert flute. I’ve been played it since time immemorial. Would you like to hear how beautifullyit sounds?’
Piglet nodded. Grandma put a flute across her body and raised it at the height of her mouth. With her fingertips, she gently pushed keys – little metal cushions that covered particular holes of the instrument. Simultaneously, grandma blew into the mouthpiece of the flute, puffed her mouth funnily, as if to say ‘toot, toot.’ The sounds that Fafsztylek could hear were similar to a silent spring breeze.
‘Eh’, he sighed. ‘I thought I'd missed my concert in kindergarten, and it turned out that the real artist is nobody else, but my own grandma.’

* If Fafsztylek would like to follow in his grandma’s footsteps, he would a special version of the Western concert flute designed for children (with curved head).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz