-Proszę,
Fafsztylku. Oto szalik dla ciebie-
powiedziała babcia prosiaczka, wręczając wnuczkowi długi pomarańczowo-czerwony
szal, który dopiero co skończyła haftować.
-A
psik!- kichnął prosiaczek i owinął się nowym nabytkiem.- Dziękuję pięknie.
-Mam
nadzieję, że szalik ochroni cię przed wiatrem. Ale, hola, czemu jesteś smutny?
Zanosząc
się kaszlem, prosiaczek Fafsztylek opowiedział babci o przedszkolu, do którego
uczęszczał: o strachu, który towarzyszył mu pierwszego dnia i o radości z
lekcji muzyki. Swoją opowieść zakończył słowami: -Tak mi przykro, że nie mogę
posłuchać gry słynnego artysty von Fletto, który na prośbę pani Wioliny będzie
dzisiaj występował w naszym przedszkolu.
-O,
Fafsztylku. Nie myśl teraz o tym, co cię omija, tylko skup się na powrocie do
zdrowia. Chyba nadszedł czas, żebyś dał nura do łóżka?
Nie
uwierzycie, co zobaczył Fafsztylek po przebudzeniu...
Na
środku salonu stała babcia ubrana w piękną suknię wieczorową. Trzymała w ręku
długi metalowy instrument z ustnikiem i dziwnie wyglądającymi klapami.
-Czy
too...-prosiaczek ziewnął i dokończył pytanie- jest flet?
-Tak,
Fafsztylku. Ten instrument to flet poprzeczny. Gram na nim od niepamiętnych
czasu. Czy chciałbyś posłuchać, jakie piękne dźwięki wydaje?
Prosiaczek
skinął głową. Babcia ułożyła flet w poprzek ciała i podniosła na wysokość ust.
Za pomocą opuszków palców delikatnie naciskała klapki- małe metalowe
poduszeczki- które zakrywały poszczególne otwory instrumentu. Równocześnie
babcia dmuchała w ustnik fletu, wydymając śmiesznie usta, tak jakby mówiła „tu
tu”. Dźwięki, jakie usłyszał Fafsztylek przypominały mu cichy wiosenny wiatr.
-Ech-westchnął-
myślałam, że ominął mnie koncert w przedszkolu, a okazało się, że prawdziwy
artysta to nikt inny, tylko moja osobista babcia.
*Gdyby
Fafsztylek chciał pójść w ślady babci, to sięgnąłby po specjalną wersję fletu
poprzecznego przeznaczoną dla dzieci (z zagiętym ustnikiem).
‘Here you are, Fafsztylek, there is a scarf for you’ said Piglet’s
grandma, handing her grandson a long orange-red scarf, which she had just
knitted.
‘Achoo!’ Piglet sneezed and he wrapped his new asset around his neck. ‘Thank
you very much.’
‘I hope that scarf will protect you from the wind. But, hold on, why are
you sad?’
Coughing, Piglet Fafsztylek told her grandma about kindergarten, where
he attended: about fear he felt on the first day and the joy of music lessons.
His story ended with the words ‘Yeah, I'm so sorry that I cannot listen tovonFletto,
the famous artist, who will be performing in our kindergarten at Ms. Tremble’s
request.’
‘Oh, Fafsztylek. Do not bother now about what you miss, just focus on
recovery. I think it's time for you to dive into your bed.’
You will not believe what Fafsztyleksaw after waking...
In the middle of the living room there was grandma, dressed in a
beautiful evening gown. She held in her hand a long metal instrument with a
mouthpiece and strange-looking flaps.
‘Is iiiittt….’, Piglet yawned and finished the question,‘…the flute?’
‘Yes, Fafsztylek. This instrument is the Western concert flute. I’ve
been played it since time immemorial. Would you like to hear how beautifullyit sounds?’
Piglet nodded. Grandma put a flute across her body and raised it at the
height of her mouth. With her fingertips, she gently pushed keys – little metal
cushions that covered particular holes of the instrument. Simultaneously, grandma
blew into the mouthpiece of the flute, puffed her mouth funnily, as if to say ‘toot,
toot.’ The sounds that Fafsztylek could hear were similar to a silent spring
breeze.
‘Eh’, he sighed. ‘I thought I'd missed my concert in kindergarten, and
it turned out that the real artist is nobody else, but my own grandma.’
* If Fafsztylek would like to follow in his grandma’s footsteps, he
would a special version of the Western concert flute designed for children
(with curved head).